Gracz: Linka
Pierwsza i jedyna córka Herzera von Trautzena. Wychowywana bez matki, która zmarła przy połogu, miała spełnić wszystkie marzenia ojca o byciu silną wojowniczką zakonnu Myrmidii. Od najmłodszych lat uczono ją historii i heraldyki, prowadzono liczne ćwiczenia z zakresu jazdy konnej, łucznictwa i posługiwaniem się mieczem. Niestety Esther nie przykładała się dobrze do nauki, mimo iż przez pewien czas jej nauczycielką była sama Rosa de Corneli, Mistrzyni Zakonu Płonącego Słońca.
Drobnej postury dziewczyna nie umiała głośno sprzeciwić się woli ojca, korzystała jednak od czasu do czasu z jego nieuwagi i uciekała do pobliskich wieśniaczek, by spędzać z nimi czas. Jej niesubordynacja zawsze i tak wychodziła na jaw, więc karano ją dodatkowymi, bardziej wyczerpującymi treningami, co przełożyło się na obecne zachowanie Esther. Mało kobieca, nie zważająca na konwenanse przy każdej możliwej okazji podkreśla swoją złość na ojca oraz wuja za narzucanie innym swojej woli.Mówiono, iż zginęła podczas Letniej Zimy, kiedy to zwierzoludzie rozszarpali ją w lasach przy pierwszym ataku na Leicheberg.
Dziewczyna została jednak odnaleziona i dostała się pod opiekę Katariny von Drugeth. Nie chciała mówić o tym, co jej się przytrafiło i w jaki sposób przeżyła. Jest dziedzicem ziem Leichebergu i ma prawa do tego miasteczka, co potwierdziła również baronowa Beatrix von Walden. Wkrótce po tym w obstawie justycjariusza Crystiana von Armina i wojsk Stirlandu weszła do Leichebergu, które to prędko zaczęła odbudowywać. Swoją drogą plotkuje się, jakoby hulaszczy tryb życia pana von Armina miał mocny wpływ na pannę von Trautzen. Spędzili ze sobą kilka tygodni, po których to justycjariusz zaniemógł i poruszał się wyłącznie o lasce. Na pytanie o przyczynę wymijająco opowiadali o chorej zwierzynie zalęgłej w lasach.
Esther mocno przejęła się tym, że została jedynym dziedzicem Trautzenów i wzięła na siebie całą odpowiedzialność. Wcześniej wspierana przez Mistrzynię Zakonu Płonącego Słońca, obecnie stała się rówież opiekunką Zakonu i przysięgła dbać o sprawy Naubonum, albowiem Mistrzynę zmogła silna choroba i została przeniesiona do medyków poza Sylvanię. Mimo iż obie wioski zaczęły prosperować lepiej, niż rok wcześniej, panna von Trautzen zdaje się być przytłoczona nadmiarem obowiązków. Może i na nic się nie skarży, lecz jej wygląd wskazuje na stan chorobowy. Najwyraźniej mocno przejęła się śmiercią baronowej, albowiem od momentu ogłoszenia tragedii wciąż nosi żałobną czerń. Mówi się też, że stwór z kasztelu przeniósł się do Leichebergu, gdyż obecnie to tam nocami słychać upiorne wrzaski. Podobno nawiedza Trautzenównę, by ukarać ją za winy rodu.